Webinar o podążaniu za sercem dał mi pozytywny haj i problemy z zaśnięciem.
Czułam się jak rozpędzony na maxa samochód wyścigowy, który nagle ma się zatrzymać, bo pora zjechać do garażu. Dupa. Nie da się gdy wszystko w środku buzuje, przepełnia i sprawia, że czujesz się tak jak chyba nigdy się nie czułaś. Nie da się gdy umysł tapla się w chemii szczęścia, dumy i poczucia, że zrobiło się coś, co jest tak bardzo zgodne ze mną i z tym co chcę robić.
Oczywiście zanurzyłam się w tym czuciu, po_rozkoszowałam tym trochę, ale mój analityczny umysł bardzo szybko zaczął zadawać pytania i chcieć odpowiedzi. „No weź laska, wyłap co sprawiło, że się tak super poczułaś, będziesz wiedziała na przyszłość co zrobić…” Miał rację skubany. Przyda się.
Więc zaczęłam myśleć.
O tym, że ja „zaplanowałam” ten emocjonalny haj dwa tygodnie wcześniej i spodziewałam się go czuć. O tym, że zadawałam sobie codziennie pytanie, co mam powiedzieć aby poruszyć.
O tym, że głowa walczyła z sercem, logika z czuciem i codziennie starałam się zrobić coś, aby przechylić szalę na rzecz czucia. O tym, że zbudowałam momentum, coś na kształt emocjonalnej śnieżnej kuli (codziennie budowałam i podnosiłam mój pozytywny nastrój). O tym, że jak wyłączyli mi prąd to uznałam, że „nie obchodzi mnie jak, ale ten webinar musi się odbyć”, byłam zdeterminowana tak jakby to była sprawa, życia i śmierci. O tym, że jak zaczęłam gadać to… kompletnie zatopiłam się w tym… czułam się jak w transie, jakby mnie niosła jakaś siła poza mną.
Chwilę po 3 nad ranem, z oczami nadal szeroko otwartymi wiedziałam dwie rzeczy: pierwszą, że da się to – ten niesamowity stan odtworzyć, drugą, że połączenie powyższych przemyśleń: nastawienie, zaplanowanie, podążanie za tym co czuję, praca nad własną energią i zaangażowanie – wytwarza chemię w mózgu, która smakuje nieziemsko! Która jest jak narkotyk bez efektów ubocznych, po który ma się ochotę regularnie sięgać.
Zasnęłam i obudziłam się z jedną i tą samą myślą:
jeszcze nie wiem jak to ogarnę, ale chcę tego cholernego uczucia więcej….
xoxo
Ania Witowska
4 comments. Leave new
Oj chciałbym tak się poczuć…, pozytywnie zazdroszczę 🙂
Ogromna satysfakcja z wykonywania pracy 🙂
Mogłabym zaspiewać jak w piosence N. …”Mam tak samo jak Ty….” dalej już mój własny tekst… ‚świat emocji a w nim… najpiekniejszy moj swiat 🙂 najpiekniejsze moje dni. Zapamiętam te kolorowe dni…’ dalej w sumie też analogicznie mogłoby być. Jestem na takim haju od kilku tygodni, i przytrafiaja mi się różne trudne i codzienne różności ale to co czuję tam głeboko w środku jest dobre, bezpieczne, radosne, pogodne, miękkie, moje i …jestem w tym bezpieczna. Masz rację Aniu, smak tej świadomości jest niesamowity. Dziękuję Aniu, bo Twoja energia się udzielaaa!! 🙂
„zanurzyłam się w tym czuciu” – to brzmi pięknie!